Te oczekiwania zmieniają się w czasie, różnią się między kulturami, ale są również takie, które dominują: a zatem silny, twardy, heteroseksualny mężczyzna, to tzw. prawdziwy mężczyzna. Są też nie dominujące i marginalizowane: np. męskość homoseksualna.
A zatem depresja jest upłciowiona. To znaczy, ci, którzy są chorzy na depresję, przeżywają ją inaczej, zależnie od tego, czy są mężczyznami, czy kobietami.
W niewielkiej literaturze dotyczącej doświadczenia depresji u kobiet wskazuje się np. na to, że jest ono nierozerwalnie związane z rolami społecznymi, w których te kobiety się znajdują. Odwracając, można by powiedzieć, że zmiana statusu kobiety w społeczeństwie może przeciwdziałać chorobie.
W znikomej literaturze dotyczącej męskiej depresji, wskazuje się, iż mężczyźni postrzegają depresję jako atak na ich męskość, niezależność, poczucie kontroli nad własnym życiem. Moje badania pokazały, iż mężczyźni w depresji są nie tyle chorzy, co przestają być "prawdziwymi mężczyznami". Innymi słowy, model męskości, który powoduje, iż to mężczyzna dominuje nad kobietą, jest również sznurem u szyi chorego mężczyzny.
I to w tym kontekście należy widzieć dane epidemiologiczne, iż na depresję choruje dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn. Skoro mężczyźnie trudniej się przyznać do depresji, bo to oznacza zrezygnowanie z męskości, znacznie mniej mężczyzn szuka pomocy. Szacuje się, że aż 65 proc. przypadków depresji u mężczyzn pozostaje nie wykryte. Uważa się, że depresja jest przyczyną połowy samobójstw, a przecież wszędzie na świecie to mężczyźni popełniają ich więcej niż kobiety. W USA, w grupie
osób po 75 roku życia, samobójstwo popełnia aż 15 razy więcej mężczyzn niż kobiet.
A zatem depresja jest upłciowiona. To znaczy, ci, którzy są chorzy na depresję, przeżywają ją inaczej, zależnie od tego, czy są mężczyznami, czy kobietami.
W niewielkiej literaturze dotyczącej doświadczenia depresji u kobiet wskazuje się np. na to, że jest ono nierozerwalnie związane z rolami społecznymi, w których te kobiety się znajdują. Odwracając, można by powiedzieć, że zmiana statusu kobiety w społeczeństwie może przeciwdziałać chorobie.
W znikomej literaturze dotyczącej męskiej depresji, wskazuje się, iż mężczyźni postrzegają depresję jako atak na ich męskość, niezależność, poczucie kontroli nad własnym życiem. Moje badania pokazały, iż mężczyźni w depresji są nie tyle chorzy, co przestają być "prawdziwymi mężczyznami". Innymi słowy, model męskości, który powoduje, iż to mężczyzna dominuje nad kobietą, jest również sznurem u szyi chorego mężczyzny.
I to w tym kontekście należy widzieć dane epidemiologiczne, iż na depresję choruje dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn. Skoro mężczyźnie trudniej się przyznać do depresji, bo to oznacza zrezygnowanie z męskości, znacznie mniej mężczyzn szuka pomocy. Szacuje się, że aż 65 proc. przypadków depresji u mężczyzn pozostaje nie wykryte. Uważa się, że depresja jest przyczyną połowy samobójstw, a przecież wszędzie na świecie to mężczyźni popełniają ich więcej niż kobiety. W USA, w grupie
osób po 75 roku życia, samobójstwo popełnia aż 15 razy więcej mężczyzn niż kobiet.